W rozegranym w sobotę 18 października meczach barażowych Wilki Łódzkie na własnym boisku pokonały Green Ducks Radom 48:0 a Crusaders Warszawa na wyjeździe triumfowali 21:16 w starciu z Gliwice Lions.
Wilki obroniły Łódź
baraż: Wilki Łódzkie - Green Ducks Radom 48:0
Sobotni baraż rozpoczął się znakomicie dla faworyzowanych gospodarzy. W otwierającej mecz akcji powrotnej ponad pół długości boiska z piłką pokonał Michał Stolarczyk. Futbolówka została przez niego doniesiona w okolica 10. jarda przed polem punktowym rywali. Chwilę świetny return na sześć punktów zamienił niezawodny Mikołaj Pawlaczyk. Dominujący fizycznie gospodarze jeszcze w pierwszej kwarcie powiększyli swoje prowadzenie po kolejnej akcji Pawlaczyk. Zawodnik był też zresztą autorem jednego z dwóch przyłożeń łodzian w drugiej odsłonie. Zdobyty przed przerwą touchdown przez Szymona Siotora praktycznie pozbawił radomian złudzeń. Po dwóch kwartach Wilki prowadziły już 28:0.
Wynik pokazuje, że dobrze przygotowaliśmy się tego spotkania. Chcemy ugrać więcej w pierwszej lidze w przyszłym roku.Jakub Ciesielski, trener Wilków Łódzkich
W drugiej połowie kolejne biegi punktowe były autorstwa Patryka Jęcka i Borysa Bednarka. Kropkę nad i postawił Michał Stolarczyk, który tym razem popisał się przechwytem. Jego akcja powrotna zakończyła się w polu punktowym przeciwników. Pierwszoligowcy z Łodzi nie dali szans drugoligowemu beniaminkowi z Radomia i spotkanie zakończyło się triumfem gospodarzy 48:0.
- Szybko udało nam się przejąć inicjatywę. Sygnał do natarcia dał Michał Stolarczyk świetną akcją powrotną. Później systematycznie powiększaliśmy prowadzenie. Było to możliwe także dzięki bardzo dobrej postawie formacji defensywnej. Wynik pokazuje, że dobrze przygotowaliśmy się tego spotkania. Chcemy ugrać więcej w pierwszej lidze w przyszłym roku - powiedział Jakub Ciesielski, trener Wilków Łódzkich.
- Tym razem musieliśmy uznać wyższość rywala. W naszej grze było widać brak ogrania i doświadczenia boiskowego. Zespół Wilków był bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Na pewno nasi młodzi gracze muszą mocno popracować nad przygotowaniem fizycznym przed kolejnym sezonem. Wydaje mi się, że nasi ćwierćfinałowi rywale Seahawks Sopot są mocniejszą drużyną niż Wilki. Niestety z łodzianami zagraliśmy gorzej niż z starciu z Jastrzębiami. Mimo tego uważam, że za nami bardzo dobry debiutancki sezon. Mamy dobre perspektywy na przyszłość - skomentował Paweł Rybołowicz, menedżer Green Ducks Radom.
Wilki Łódzkie - Green Ducks Radom 48:0 (14:0, 14:0, 6:0, 14:0)
I kwarta
7:0 przyłożenie Mikołaja Pawlaczyka po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Filip Pira)
14:0 przyłożenie Mikołaja Pawlaczyka po 15-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Filip Pira)
II kwarta
20:0 przyłożenie Mikołaja Pawlaczyka po 15-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Filip Pira)
28:0 przyłożenie Szymona Siotora po 20-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Mikołaj Pawlaczyk)
III kwarta
34:0 przyłożenie Patryka Jęcka po 4-jardowej akcji biegowej
IV kwarta
42:0 przyłożenie Borysa Bednarka po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Damian Waszczyk)
48:0 przyłożenie Michała Stolarczyka po 60-jardowej akcji powrotnej po przechwycie
Mecz obejrzało 300 widzów.
MVP meczu: Damian Waszczyk (rozgrywający Wilków Łódzkich)
Udana krucjata warszawian
baraż: Gliwice Lions - Crusaders Warszawa 16:21
Przed drugim z barażów zdania kibiców PLFA były podzielone. Większość z nich uważała, że minimalnie większą szansę na zwycięstwo mają drugoligowi Krzyżowcy. Rywalizujące od 2009 roku w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego gliwickie Lwy były jednak zdeterminowane by obronić pierwszą ligę. Mimo tego, już w pierwszej kwarcie na prowadzenie wyszli Crusaders po akcji Dimitry’ego Reutovicha. Zawodnik ten popisał się fantastyczną akcją biegową, w której z piłką pokonał ponad trzy czwarte długości boiska.
Mało kto na nas stawiał w starciu z bardzo doświadczonymi Lwami. Wiele osób ze środowiska futbolowego uważa, że różnica poziomów między pierwszą i drugą ligą jest potężna.Marcin Miszczak, prezes Crusaders Warszawa
Touchdown pretendentów nie podłamał gospodarzy. Na początku drugiej kwarty remis dał im Łukasz Ihnatowicz po krótkim biegu. Jednak na przerwę warszawianie schodzili prowadząc 14:7, po tym jak Adrian Grudzień wbiegł z piłką w pole punktowe rywali, a za jeden skutecznie podwyższył Kamil Pilich.
W drugiej połowie inicjatywę przejęły lwy. Przyłożenie rozgrywającego Pawla Klawendera pozwoliło gliwiczanom po raz drugi doprowadzić do punktowego remisu. Jeszcze przed rozpoczęciem ostatniej kwarty goście ze stolicy odzyskali prowadzenie po podaniu Piotra Matyjaska do Marcina Bogackiego.
W drugiej połowie na wysokości zadania stanęła formacja obrony Crusaders. Na początku trzeciej kwarty zatrzymała przeciwników tuż przed własnym polem punktowym. Podobna sztuka udała się defensorom Krzyżowców także na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Wtedy gliwiczanie w drodze po wyrównujące wynik meczu przyłożenie zatrzymali się raptem trzy jardy przed polem end zone rywali. Krzyżowcy wykonali trzy biegi, które nie przyniosły im pierwszej próby. W czwartej punter gości starał się zbić jak najwięcej sekund z zegara meczowego po czym intencjonalnie przewrócił się we własnym polu punktowym. Na 26 sekund przed końcem meczu Lions otrzymali piłkę, ale nie byli w stanie wykonać skutecznej serii. Bardzo wyrównane spotkanie zakończyło się triumfem Crusaders 21:16.
- Po zwycięstwie jesteśmy we wprost euforycznym nastroju. Mało kto na nas stawiał w starciu z bardzo doświadczonymi Lwami. Wiele osób ze środowiska futbolowego uważa, że różnica poziomów między pierwszą i drugą ligą jest potężna. Na pewno trochę pomogło nam to, że gliwiczanie mieli trzy miesiące przerwy, my natomiast byliśmy w uderzeniu. Trzeba przyznać Lions, że mają wielu znakomicie fizycznie przygotowanych zawodników. Bardzo cieszy to, że mecz był rozgrywany w atmosferze fair play. Po dwóch latach pierwsza liga wraca do stolicy - powiedział Marcin Miszczak, prezes Crusaders Warszawa.
- Niestety część zawodników nie podeszła do tego meczu, tak jak powinna. Na domiar złego pojawiły się kontuzje. Dość powiedzieć, że Jacek Burek, który przed sezonem złamał nogę i w sobotę miał tylko oglądać mecz z ławki rezerwowych zmuszony był do debiutu - skomentował Marcin Kaźmierczak, rzecznik prasowy i koordynator ataku Gliwice Lions. - Trzeba przyznać, że ich trener dobrze rozpracował nasz styl gry. W kluczowych momentach źle dobieraliśmy zagrywki i to Crusaders mogą cieszyć się z awansu do pierwszej ligi - dodał Kaźmierczak.
Gliwice Lions - Crusaders Warszawa 16:21 (0:7, 7:7, 7:7, 2:0)
I kwarta
0:7 przyłożenie Dimitry’ego Reutovicha po 78-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Kamil Pilich)
II kwarta
7:7 przyłożenie Łukasza Ihnatowicza po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
7:14 przyłożenie Adriana Grudnia po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Kamil Pilich)
III kwarta
14:14 przyłożenie Pawła Klawendera po 3-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
14:21 przyłożenie Marcina Bogackiego po 10-jardowej akcji po podaniu Piotra Matyjaska(podwyższenie za jeden punkt Kamil Pilich)
IV kwarta
16:21 dwa punkty dla obrony (safety) po powaleniu przez Pawła Onaka zawodnika Crusaders wykonującego odkopnięcie
Mecz obejrzało 200 widzów.
MVP meczu: Rafał Ochnik (linebacker Crusaders Warszawa)