Chcemy zwycięstwa!

5 maj 2016

W niedzielę o godzinie 14:00, na stadionie Ogniwo w Sopocie, zostanie rozegrane spotkanie czwartej kolejki PLFA I pomiędzy drużynami: Seahawks Sopot i Wilki Łódzkie.

Gospodarz: Seahawks Sopot (1-2)
Gość:  Wilki Łódzkie (0-2)
Data i godzina: 8 maja, godz. 14:00
Stadion: Ogniwo Sopot ul. Jana z Kolna 18, Sopot
Liga: PLFA I
Bilety: wstęp wolny

Jastrzębiom jest ciężko. Przyzwyczajeni do zwyciężania w zeszłym sezonie, w tym muszą nauczyć się przegrywać. W trzech meczach zdołali zatriumfować tylko raz. - Nie jest to łatwe i przyjemne, jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że ten rok będzie różnił się od poprzednich. Młody i przebudowany skład potrzebuje czasu, żeby się rozegrać. Ale z meczu na mecz jest coraz lepiej. Jesteśmy jedną z niewielu drużyn w tym roku, która gra bez futbolistów z USA a wiemy z własnego doświadczenia, że ich obecność w składzie wiele zmienia. Teraz jednak stawiamy na rozwój polskich zawodników i na tym najbardziej nam zależy – przyznał Michał Radelicki, manager Seahawks.

Wilki znamy z poprzedniego roku, wiemy, że przeszli przebudowę i mają w składzie graczy z USA. Na pewno łatwo nie będzie, dlatego podchodzimy do meczu w pełni skoncentrowani.
Michał Radelicki, manager Seahawks Sopot

Jego podopieczni w poprzednim starciu mieli wreszcie okazję pokazać pełny wachlarz w ofensywie podczas rozbijania Cougars Szczecin 44:0. Wtedy przypominali nieco Jastrzębie z sezonu 2015. Świetnie spisywał się rozgrywający Kamil Kowalik, który rozdzielał piłki do kolegów a tym pozostawało już tylko punktować. Solidnie wyglądała także gra biegowa, z której Bartosz Chojecki zdobył dwa przyłożenia. - Zagraliśmy dobry mecz i z tego się cieszymy. To na pewno sygnał, że możemy zawsze tak się prezentować – zapowiedział Radelicki. Była to dla sopocian miła odmiana po dwóch wcześniejszych przegranych: z Warsaw Dukes 13:40 i Outlaws Wrocław 0:48. - Wychodzi na to, że możemy powtarzać w nieskończoność: kontuzje naszych dwóch rozgrywających oraz mocno przebudowany skład sprawił, że potrzebujemy więcej czasu, żeby się rozkręcić. Ale na szczęście Kamil Kowalik, nasz quarterback, jest w coraz lepszym zdrowiu – zdradził Radelicki.

Najbliżsi rywale sopocian mają za sobą jeszcze mniej udany start. Wilki z bilansem 0-2 zajmują w tabeli Grupy Północnej czwartą lokatę zaraz za... Seahawks. Trzeba jednak przyznać, że terminarz nie ułożył się dla nich pomyślnie. W czasie pierwszych dwóch spotkań przyszło im zmierzyć się z Dukes i Outlaws, którzy jak się okazało ulokowali się na szczycie stawki. Łodzianie ulegli warszawianom 7:37 zaś wrocławianom 6:31. Zwłaszcza ta druga porażka była dla nich przykra, ponieważ odnieśli ją na własnym terenie.

- Na dwa pierwsze starcia przypadły nam bardzo solidne drużyny. Dukes pozyskało sporo zawodników z Eagles i na boisku dało się to odczuć, natomiast Outlaws pochodzą z miasta, w którym futbol amerykański jest już bardzo dobrze rozwinięty. Bardzo długa ławka doświadczonych graczy pozwala im na dostosowywanie się do przeciwnika. W pojedynku z Outlaws zabrakło nam przede wszystkim siły w ataku, który jeszcze potrzebował czasu na sprawdzenie swoich możliwości. Po przeanalizowaniu nagrań z tych dwóch spotkań wiemy, na co możemy sobie pozwolić, a nad czym musimy jeszcze popracować – podsumował Jarosław Kalita, prezes Wilków.

Łodzianie mimo nękających ich problemów wciąż starają się rozwijać i ulepszać swoją drużynę: - W województwie łódzkim niestety jesteśmy jedynym zespołem, a pozyskiwanie w tym regionie nowych zawodników przychodzi z wielkim trudem i nie tylko jeśli chodzi o nasz sport. Mimo to z roku na rok jest coraz lepiej. Stworzyliśmy solidny klub, który mimo wyniku nie odpuszcza przed końcowym gwizdkiem. Brakuje nam jeszcze zgrania z nowym quarterbackiem oraz z kilkoma zawodnikami, którym, mimo swoich wielkich możliwości, brakuje doświadczenia na boisku – przyznał Kalita.

Teraz obie ekipy z nieszczęśliwym startem na koncie spotkają się ze sobą. Będzie to starcie o tyle ważne, że przed zbliżającą się rundą rewanżową każdy z tych zespołów marzy o dopisaniu kolejnego triumfu do swojego bilansu. Dla Wilków byłby to pierwszy triumf zaś Seahawks wyrównaliby liczbę wygranych i porażek. Do prognoz należy dołączyć informacje o zeszłorocznych starciach łodzian i Jastrzębi: dwukrotnie zwyciężali sopocianie, którzy podczas tych bitew zdobyli łącznie 91 punktów tracąc ich tylko 12. Tyle, że było to w sezonie, w którym sięgnęli po wicemistrzostwo. Teraz obie załogi znajdują się jednak w zupełnie innym miejscu. - Wilki znamy z poprzedniego roku, wiemy, że przeszli przebudowę i mają w składzie graczy z USA. Na pewno łatwo nie będzie, dlatego podchodzimy do meczu w pełni skoncentrowani – zapowiedział Radelicki.

Rywala docenia także Kalita: - Seahawks to dobra drużyna, która posiada świetne zaplecze treningowe i przede wszystkim mają możliwość uczyć się bezpośrednio od mistrza Polski. W tamtym roku nie poradziliśmy sobie z ich świetnym duetem. W tym roku szanse są bardziej wyrównane. Do każdego starcia podchodzimy skoncentrowani, a przeciwników nie stawiamy ani w roli faworyta, ani w roli skazanego na porażkę. Nie raz już w PLFA okazywało się, że zatriumfować i ulec można z każdym. Plan na najbliższą niedzielę to spełnić wszystkie założenia trenerów, co do tej pory się jeszcze niestety nie udało. Na pewno postawimy twarde warunki, ponieważ po dwóch przegranych zawodnicy są bardzo głodni wygranej.

Marcin Fijałkowski
m.fijalkowski@pzfa.pl
Biuro Prasowe PLFA